Wspomnień Czar cz.3 - Fiat Punto HGT look



Bohater dzisiejszego wpisu to samochód wyjątkowy - jedyny, z którym z własnej woli wytrzymałem rok.:)

Punto kupiłem oczywiście przypadkiem. W sobotni wieczór przeglądając ogłoszenia zauważyłem Fiata wystawionego niedaleko mojej miejscowości. Silnik 1.9 JTD oraz atrakcyjny wygląd sprawiły, że umówiłem się ze sprzedającym na rano następnego dnia. Oględziny nie trwały długo - auto z zewnątrz prezentowało się dobrze, w środku było niemal jak nowe. Silnik nie pracował idealnie ale biorąc pod uwagę bardzo atrakcyjną cenę postanowiłem zaryzykować. 

Na miejscu po konsultacji z mechanikiem okazało się, że do zrobienia jest głowica i jeden zawór co było przyczyną nierównej pracy. Prawdopodobnie kiedyś przeskoczył rozrząd Brałem taki scenariusz pod uwagę, więc nie zraziłem się diagnozą. Naprawa trwała niewiele dłużej niż załatwienie formalności związanych z rejestracją (Punto było sprowadzone z Niemiec) - po około dwóch tygodniach cieszyłem się już z jazdy nowym nabytkiem.

Ten egzemplarz wyglądał naprawdę świetnie. Biały lakier, z lusterkami i zderzakami w kolorze nadwozia. Do tego obniżone zawieszenie i delikatne brewki naklejone na przednie reflektory. Dziś pewnie uznanoby je za wiejski tuning ale czasy były troszkę inne. Kilka osób widząc Fiata na parkingu pytało mnie czy to nie jest przypadkiem wersja HGT. Tak jak wspomniałem wcześniej środek był w perfekcyjnym stanie. Czysty, pachnący, bez śladów zużycia na jakichkolwiek elementach. Parafrazując tekst z kultowej, polskiej komedii: "Chciałbym poznać historię tego wnętrza".

Punto w spadku po Tigrze dostało radio Pioneera oraz subwoofer i wzmacniacz. Z racji bardzo nisko umieszczonej miski olejowej (dużo niżej niż zderzak!) postanowiłem wymienić sprężyny na seryjne. Najprawdopodobniej sprzedawca zrobił mnie w bambuko i wcisnął springi od benzyniaka. Auto poszło do góry ale nieznacznie i wciąż musiałem uważać na koleiny. Poza tym jeżdziło mi się świetnie. Wspomaganie City to bardzo niedoceniany wynalazek i szkoda, że inne marki nie podchwyciły tego od Włochów.

Mam duży sentyment do tego samochodu. To nim jeździłem na pierwsze randki do dziewczyny, która teraz jest moją żoną. To nim pojechaliśmy na pierwsze, wspólne wakacje. Punto sprzedałem "spod bramy" osobie z pobliskiego miasta, jak to zazwyczaj bywało w moim przypadku - kobiecie. Do dzisiaj widuję Fiacika zaparkowanego pod galerią handlową. Czuję się wtedy, jakbym spotkał dobrego znajomego.

Komentarze