15-lecie Pluriela

Źródło: https://www.cars-data.com





W tym roku mija 15 lat od zaprezentowania Citroena C3 Pluriel - modelu, który miał wyrwać francuską markę z okresu marazmu i nijakości


Fanom motoryzacji Citroen kojarzy się z niebanalną stylistyką i nowoczesnymi rozwiązaniami technicznymi. Jest to śmietanka spijana do dzisiaj za sprawą działalności firmy w drugiej połowie XX wieku. Renoma Citroena budowała się na dwóch płaszczyznach. Pierwszą stanowiły ponadprzeciętnie komfortowe auta z hydropneumatycznym zawieszeniem, na czele z legendarnym DSem. Drugą siłę marki stanowił model 2CV, będący ucieleśnieniem prostoty, niezawodności i szerokiej dostępności, przy jednoczesnym zachowaniu niebanalnej stylistyki.


Nadeszły lata 90-e. Po 40 latach zaprzestano produkcji popularnej "Kaczki", która mimo niemałego zainteresowania klientów byłą technicznym dinozaurem. Model BX, który po liftingu stracił swój pazur zastąpiła jeszcze mniej ciekawa Xantia. Interesujący stylistycznie XM czyli następca CX-a dostał czerwoną kartkę od użytkowników z powodu elektroniki uprzykrzającej codzienną eksploatację. Marka z roku na rok traciła swój charakter co apogeum osiągnęło przy prezentacjach modeli Saxo i Xsara - zrestylizowanych Peugeotów, w gruncie rzeczy jeszcze nudniejszych od swych pierwowzorów. Potrzebny był jakiś impuls.


W 2002 roku Citroen zaprezentował model C3, oficjalnie nazywając go protoplastą 2CV. Faktycznie, wymiary zewnętrzne dużo nie odbiegały od poprzednika, podobnie jak sylwetka, która jest w gruncie rzeczy podobna. Rynek ciepło przyjął małego Citroena ale Francuzi uznali, że potrzeba zrobić coś więcej. Zwykłe C3 miało być jak zupa pomidorowa - neutralne i lubiane przez każdego. Dla miłośników krewetek w cieście stworzono Pluriela.


To miał być Citroen jakiego brakowało od lat. Niebanalne stylistycznie nadwozie trudno konkretnie sklasyfikować. Na pierwszy rzut oka mamy typowego hatchbacka. Pierwsze zdziwienie następuje, gdy brezentowy dach składa się wraz z tylną szybą. Po chwili kolejna niespodzianka - klapa tylna otwierana jak w pick-upie. Kiedy skrobiemy się po głowie próbując sobie uzmysłowić co właśnie zobaczyliśmy wybucha petarda: demontowalne słupki dachowe... których nie możemy nigdzie schować bo producent nie przewidział na to fabrycznych miejsc. Jak pojedziesz na wycieczkę bez dachu i zacznie padać to musisz rozkładać parasolkę. Chciałbym się napić wódki z człowiekiem, który to wymyślił. Jedyny zarzut to deska rozdzielcza jak w zwykłym C3, od tak niebanalnego projektu można oczekiwać czegoś więcej.


Być może to przypadek ale po C3 i Plurierze Citroeny wreszcie zaczęły być ciekawiej stylizowane. C4 pierwszej generacji wyglądało bardzo ciekawie na tle pozostałych kompaktów. Ostatnie C5 to jeden z najbardziej udanych francuskich samochodów ostatnich lat. Z kolei C6 wyróżnia się spośród niemieckiej konkurencji jak Maryla Rodowicz na zjeździe absolwentów swojego liceum. Nawet teraz można stwierdzić, że pojazdy tej marki stanowią jakąś odmianę na tle jednakowej masy choć oczywiście moda na suvy i tutaj odcisnęła swoje piętno.


W moim odczuciu Citroen C3 Pluriel to jeden z nielicznych samochodów segmentu B wyprodukowanych w XXI wieku, który ma szansę w szybkim czasie stać się youngtimerem. Bezsensowne rozwiązania, które zabiły nowy produkt na rynku wtórnym kiedyś się staną jego siłą. Już teraz podaż Plurielów jest niewielka i raczej nie zanosi się na zmianę także może warto kuć żelazo póki gorące.

Komentarze