Wspomnień Czar cz.2 - Tigra prosto z Niemiec

Każdy wkleja zdjęcia czystych aut to ja wkleję zdjęcie brudnego!


Opel Tigra to model, który przez długi okres znadował się na mojej osobistej liście pt. "Auta, Których Nigdy Nie Kupię". Czemu? Bo ciasna, babska i w ogóle bez sensu. Czas pokazał, że sam sobie ufać nie mogę, więc po licznych odstępstwach owa lista znajduje się już w śmietniku.

W posiadanie małego Opla wszedłem przypadkiem i znowu pewną rolę odegrali tutaj rodzice. Znajomy ściągnął ten samochód z Niemiec i początkowo miała nim jeździć moja mama. Jednak pierwsza przejażdżka sprawiła, że moje zdanie o Tigrze zmieniło się diametralnie. Niska pozycja za kierownicą, zwartość i mruczący wydech A.T.U. sprawiły, że po krótkiej rozmowie z rodzicami to ja wyłożyłem znajomemu cztery tysiące polskich złotych. Nie owijając w bawełną - napaliłem się jak szczerbaty na suchary.

Jak powszechnie wiadomo Tigra bazuje na Corsie B. Choć miałem sporo do czynienia z tym drugim modelem to mimo licznych podobieństw (przede wszystkim deska rozdzielcza!) wcale tego nie odczuwałem. Tak jak pisałem wyżej odczucia były mocno sportowe. Silnik 1,4 16v o mocy 90KM sprawnie sobie radził z lekkim nadwoziem - o sportowych osiągach mowy nie było ale subiektywnie, na co miał wpływ również wydech, było naprawdę nieźle.

Wnętrze udało mi sie lekko spersonalizować. Seryjne, żółte podświetlenie zegarów i przełączników zastąpiły niebieskie diody LED. Świetnie to współgrało z zakupionym przeze mnie radiem MP3 Pioneera. Dziś, w dobie nieruszania czegokolwiek co seryjne takie coś zostałoby uznane za wiejski tuning. Wtedy podobało się właściwie każdemu.

Ople z pierwszej połowy lat 90-ych słynęły z parujących szyb. Tutaj oczywiście było podobnie. Zimą nawiew na full, gorąco jak w saunie a na szybach wieczna mgiełka. Ale najbardziej charakterystycznym elementem tego modelu jest oczywiście klapa tylna z przeogromną szybą. Podobno we wczesnych egzemplarzach zdarzało się, że ciśnienie podczas jej zamykania powodowało pękanie szyb. Problem ten rozwiązano montując mechanizm uchylający okno pasażera podczas zamykania klapy.

Tradycyjnie, po pół roku jazdy Opel trafił do sprzedaży. Próbowałem ogłoszeń w Internecie, jeździłem na giełdy (pamiętacie jeszcze ten wynalazek?) by ostatecznie sprzedać samochód z kartki "spod bramy". Auto zakupiła ode mnie przedastawicielka płci pięknej co było początkiem pewnej zależności - od tamtej pory zdecydowaną większość posiadanych przeze mnie aut kupiły kobiety.

Na koniec pozwolę sobię na małą kontrowersję - uważam, że Tigra w ciągu dziesięciu lat ma dużą szansę stać się poszukiwanym klasykiem. W czasach produkcji była odbierana bardzo pozytywnie, ma oryginalną stylistykę i za sprawą słabej blacharki i nieszczególnie trwałych silników EcoTec z roku na rok znika z polskich dróg. Warto kupować zadbane egzemplarze, jeżeli takie w ogóle jeszcze występują.

Komentarze