Test używanego skutera Aprilia Atlantic 125



Mamy połowę listopada. Liście pospadały z drzew, jest coraz zimniej, a o godzinie 16 trzeba już włączać światła w mieszkaniu. Czy może być lepszy moment na przetestowanie skutera?

No dobrze, trochę przesadziłem z tym testowaniem. Opisywany pojazd jest w moim posiadaniu od roku. Zrobiłem nim, strzelam, około tysiąca kilometrów i dzisiejszy wpis będzie zwykłym zapiskiem subiektywnych odczuć na jego temat.

Skutery lubiłem zawsze. Za młodu, zanim stałem się entuzjastą zmieniania aut co pół roku, robiłem to samo z motorowerami. Zaczęło się od Jawy 50, następnie Piaggio Zip pierwszej generacji, a później już coraz to nowsze sprzęty. Miałem długą przerwę od jednośladów aż do zeszłego roku, gdy postanowiłem sprawić sobie prezent po-ślubny i przywołać dawne wspomnienia. Po długim przeglądaniu ogłoszeń i obejrzeniu kilku złomów trafiłem na bohatera czytanego tekstu.

Aprilia Atlantic 125, rocznik 2007. Wersja gaźnikowa - na szczęście. Ze względu na moc i pojemność można nim kierować posiadając prawo jazdy kategorii B.



Wspomniałem o długiej przerwie w posiadaniu skutera. Właśnie jej, a może raczej brakowi mózgu zawdzięczam najbardziej pamiętną przejażdżkę nowo zakupionym pojazdem w moim życiu. Aprilię zakupiłem pod koniec października, w odległym o 100km od mojego domu mieście. Z góry nastawiłem się, że będę wracał na kołach. Wziąłem ze sobą bluzę, kurtkę-wiatrówkę i tzw "komin" na szyję. Sprzedający proponował mi transport do domu ale odmówiłem.

TO BYŁ NAJWIĘKSZY BŁĄD W MOIM ŻYCIU. Gdy wyruszyłem do domu był już zmierzch i termometr pokazywał 2 stopnie celsjusza. Po około 10 kilometrach zrozumiałem położenie w którym się znajduje. Było mi przerażająco zimno. W ciągu wspomnianych 100 kilometrów zaliczyłem co najmniej pięć przystanków by ogrzać się w samochodzie, którym jechała za mną moja żona. Oprócz swoich ubrań, miałem na sobie również kurtkę małżonki (niższej ode mnie o głowę i lżejszej o 30kg - wyobraźcie to sobie), jej szalik i rękawiczki. Parafrazując pana z Youtube świętującego sylwestra 1996 - to była wspaniała podróż, nie zapomnę jej nigdy.

Tyle tytułem wstępu, przejdźmy do konkretów. Aprilia rozmiarowo i wagowo przynależy do większych przedstawicieli skuterów 125. Mimo to nie nadaje się dla osób o sporych gabarytach. Ja będąc dość szczupłym facetem, przy swoich 187cm wzrostu czuję się idealnie. Z kolei mój 6cm wyższy tata (posiadający przy tym dużo potężniejszą posturę) haczył nogami o kierownicę na tyle, że właściwie uniemożliwiało to jazdę. Miejsca na nogi jest zdecydowanie mniej niż w drobniejszej Majesty 125. Na szczęście to nie mój problem - wyższy już nie urosnę.

Nie można się za to doczepić zawieszenia. Idealnie łączy ono komfort podróżowania z czuciem kierownicy i możliwością szybkiego pokonywania zakrętów. Skuter wyposażony jest w 13-calowe koła. Za hamulce na obu osiach odpowiadają tarcze i nie można odmówić im skuteczności. Oba są zintegrowane w lewej klamce, gdy naciśniemy prawą hamuje tylko przód. 

Silnik jak na tą pojemność jest dynamiczny. Do 80km/h rozpędza się bardzo żwawo, do "setki" trochę gorzej, powyżej tej wartości zaczyna się już wspinaczka do końcowych 120-125km/h. Przy mojej, dość dynamicznej jeździe spalanie nie przekracza 3,5L/100km.

Skuter = schowki. Jak pod tym względem wypada Atlantic? Raczej przeciętnie. Największy zarzut dotyczy bagażnika pod siedzeniem. Moim zdaniem to skandal aby w takim wielkim skuterze nie mieścił on zintegrowanego kasku - jest zwyczajnie za płytki. Na plus umieszczona w nim lampka. Kask za to schowamy w oryginalnym (choć nie wiem czy seryjnym), wielkim kufrze, stanowiącym jednocześnie oparcie dla pasażera. Natomiast schowek przed kolanami (a raczej dwa ukryte pod jedną pokrywą) może posłużyć za miejsce na portfel lub telefon.



Na koniec przejdźmy do stylistyki, która w moim odczuciu stanowi duży atut tego modelu. Osobom niezorientowanym w sprawach motocyklowych możnaby z łatwością wmówić, że jest to dużo większa pojejmność niż 125ccm. Bardzo dobrze prezentują się przednie lampy ze światłami postojowymi w formie ringów. Szkoda tylko, że wzorem większych modeli jedna z lamp odpowiada za światło krótkie a druga za długie - podczas roku eksploatacji kilkukrotnie mnie pytano czy przypadkiem nie przepaliła mi się żarówka. Dobrze wyglądają też wielki, kwadratowe lampy z tyłu. Zegary nie wyróżniają się absolutnie niczym i raczej nie warto o nich wspominać.

Podsmowując: jeżeli masz poniżej 190cm wzrostu i nie przeszkadza Ci chowanie kasku do tylnego kufra to szczerze polecam Aprilię Atlantic 125. Jest to atrakcyjny wizualnie, dynamiczny oraz trwały model, który obecnie da się zakupić za jedną średnią krajową netto.


Komentarze